Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak, tak!… O widmie z Sakura!…
…„Jakże słusznem jest zdanie Konfucjusza, że dobrotliwe rządy wiodą do pokoju, a nieprawne stwarzają zamieszania i bunty…“ — zaczął Cinzo głosem zawodowego gadacza.
I popłynęły wyrazy toczone, jak perły…
…„Wieś cicha, starodawna wieś japońska zarysowała się wśród zielonego tumanu okalającej słuchaczów gęstwiny. Oto Hotta Kaga no Kami — sławny, rycerski władca zamku Sakurskiego umiera… Oto jego godności i leny odziedzicza niegodny syn Kotsuke no Suke Mazanobu — książę okrutny, chciwy i rozrzutny zarazem… Mieszka on w Jedo, traci ogromne sumy na utrzymanie pysznego dworu, na śpiewaczki, na rozkosze, na kosztowne dzieła sztuki… Aby pokryć swe wydatki, zwiększa niepomiernie czynsz poddanych chłopów… Aż oto zrujnowani do szczętu wieśniacy zwołują wiec z 36 wsi i wysyłają swych wójtów całym tłumem do pałacu samego księcia do Jedo, aby prosić go osobiście o zmiłowanie… Występuje Sogoro — człowiek poważny, spokojny, rozsądny — radzi im dobrze zastanowić się nad tym krokiem, wykazując wątpliwe tego skutki…
Mimo to wieśniacy trwają w zamiarze udania się do księcia… Ubrani w płaszcze słomiane i grzybowate kapelusze, z bambusowemi posochami w ręku, zjawiają się chłopscy wysłańcy przed pałacem księcia, ale drzwi zamykają się przed nimi. Do księcia nie dopuszczają ich,