Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie podań, wierzeń i bajek, we dnie zwiedzanie chat, uroczysk, pól, świętych gajów, wyszukiwanie i nabywanie muzealnych okazów. Prócz tego ja, przy pomocy gromady dzieciaków zbierałem okazy motyli i żuków — za każde 10 sztuk dawałem jednego sena (dwa grosze)! Propozycja wywołała poruszenie w całem młodem pokoleniu wioski. Spoczątku nie dowierzano, ale kiedy pierwszych paru śmiałków dostało kilka groszy, zaczęły się zbiegać całe gromady chłopaków a nawet dziewcząt, z prośbą o „cudowne“ flaszeczki. Przypuszczano, że ja mam coś w tem, żeby owady koniecznie kładziono w te dziwne słoiczki, w których korkach był „niby cukier“. — Ponieważ to był cjanek potasu, bałem się je dawać malcom, by czasem nie skusili się i nie skosztowali zamorskiego cukru. Zastąpiłem cjanek potasu benzyną, ale skutek był gorszy, gdyż tęgoprokrowcowe, o które mi głównie chodziło, wilgły i traciły formę. W sferze ojców i matek znowu ogromny ruch zrobiły nasze zakupy; za stare

47