Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ruszyła się ani krok naprzód i dopiero, kiedy zbliżyliśmy się i moje oczy spotkały się z jej czarnemi, sarniemi, trochę wystraszonemi oczyma, prawa jej ręka uniosła się wolno ku górze, pogładziła pukiel włosów zwisający nad uchem, poczem przewinąwszy go nad tatuowaniem ust pobiegła wzdłuż ramienia i opuszczonej lewej ręki aż do końca palców... Wiedziałem, że to jest kobiece „karakty“ — powitanie i odpowiedziałem trzykrotnem tarciem dłoni i gładzeniem brody. Pani Spańram znała się na etykiecie, wiedziała, że ja jestem naczelnikiem ekspedycji i zaczęła odemnie... Znów mówiliśmy o stanie naszego zdrowia, naszej rodziny i połowie ryb... Poczem zwróciłem się do drugiej niewiasty, a z Spańramową witał się zkolei Bronisław. Z nim pogawędka trwała dłużej. Pani Nentasik, gdyż takie miała Spańramowa imię, opowiedziała mu, że męża niema, gdyż z sąsiadami wybrał się na morze, chcąc nas ugościć świeżą rybą. Ona wraz ze szwagrem miała nas spotkać na dworcu