Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz spóźnili się na pociąg, i już nas nie zastali. Powiedziano im, żeśmy odjechali...
— Zwykłe japońskie kłamstwo! Wróciliśmy więc do domu bardzo zasmuceni, a tymczasem spotkała szlachetnych „niszpa“ na drodze jej siostra Isiuci i zawiadomiła, że jesteście...
— Jesteśmy i mamy zamiar długo pozostać!... śmiał się Bronisław, tłómacząc mi jednocześnie rozmowę. Poproszono nas do wnętrza chaty. Minęliśmy obszerną sień, pełną skrzyń, beczek, naczyń, narzędzi i weszliśmy do obszernej czystej chaty, oświetlonej dużem oknem naprzeciwko wejścia oraz kilkoma mniejszemi w bocznych ścianach. Pod ścianami ciągnęły się niskie prycze przeznaczone do spania. Pośrodku izby na niskiem kwadratowem palenisku tlało ognisko, którego dym unosił się ku górze i kopcąc po drodze haki, drążki i zawieszone na nich ryby, ginął w przepaścistych wysokościach ciemnego strychu. Pułapu nie było wcale, podłoga z ubitej gliny, w paru miejscach u ogniska po-

33