Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

igrzysk, zwykłych „karakty“, tkania, płócien, powrotu łodzi i stawiania „nusa“... — dowodziłem.
Spańram wydawał się niepocieszony. Nazajutrz rano odszedł obdarowany przez nas i ugoszczony, błagając do samego końca, żebyśmy nigdzie nie zapuszczali się w głuche kąty. W Piratori wszakże nie mieliśmy już co robić. Po naradzie z Bronisławem postanowiliśmy więc nie przerywać pracy z powodu tak na niczem nie opartych strachów, do Rupesta jednak na razie nie jechać, a przenieść się dalej na wschód do dystrykt‘ówKusziro albo Nemuro, gdzie było drugie poważne skupienie ludności ajnoskiej.
Zatrzymaliśmy więc zamówione konie z tem, że nas powiozą nie w górę, lecz wdół rzeki Saru.
Zajęci byliśmy właśnie układaniem planu i przygotowaniem do podróży, gdy wpadł Penri, wołając:
— Goniec rządowy!... Macie pismo!
Podał nam dużą kopertę zaopatrzoną rządo-

110