Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— W wodę... — odpowiedział mu dozór.
Zmieszany Nilson włożył ręce do kieszeni i odszedł od armaty, po chwili jednak opamiętał się i wrócił pośpiesznie. Majtkowie i sternik już biegli z hałasem, aby natychmiast nabić wystrzelone działo.
— Ostrożnie, bydlęta! Oczy chcecie mi wybić? — krzyczał gniewnie sternik na marynarzy, ciągnących linę.
— Bomba nie pękła! Ostrożnie!
Zarzucił linkę na stukający o burtę długi, żelazny pocisk, na którego końcu przyśrubowana była wielka, ostra grusza z surowca, zawierająca dwa funty prochu i zapał piorunujący, przywiązany do skrzydła harpunu. Gdy skrzydła te, szarpnięte przez porażone ciało, otwierają się jak haki zębate,