Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mały książę jakucki... kilka razy był w mieście i powiadał, że do policji chodził, ale mu zawsze to samo gadali: nie ma asygnówki! Tylko mi się to podejrzane zdało, bo w oczy mi prosto nie patrzał i bardzo starał się mię uspokoić: Mówię: sam z tobą do miasta pojadę. — Do miasta powiada, nie można! — Więc do towarzyszy mię prowadź!... — Też nie można! — Pytać się ciebie nie będę! — Więc idź sam, jeżeli chcesz, niech cię niedźwiedź zje.. albo w błocie utoniesz!.... Racja, las głuchy, drożek dużo, a byłem nienawykły jeszcze do jakuckiego lasu, bałem się go. Jakuci drogi nie chcą pokazać. Udałem, że już o tym nie myślę. Ale śledzę tymczasem, jaki kierunek biorą Jakuty, co jeżdżą do miasta. Zauważyłem, że na drodze tej jest o kilka-