Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kryształ, lakę, ryż, cynamon, cukier trzcinowy, jedwab oraz drzewa kosztowne.
Wtem dano znać o przybyciu jenerała formoskiego Baminiego.
— Widzi pan!... Zaczyna się, zaczyna!... — zawołał radośnie Hiszpan i wybiegł na spotkanie dostojnika.
Beniowski uszykował swych marynarzy i kazał im dać na powitanie wojskowego urzędnika potrójną salwę z muszkietów. W tym czasie dostrzegł u wejścia do swej warowni gromadę krajowców, rozbijających namiot. Zaraz potem przybył Hiszpan i zaprosił go, aby odwiedził Baminiego.
Pod namiotem, na ślicznej żółtej macie z kolorowym szlakiem siedział jenerał w czerwonej sukni, odrzuciwszy na plecy żółtą opończę. Z pod słomianego stożkowatego kapelusza z czerwoną kitą włosienną patrzały bystro na Beniowskiego czarne, skośne oczki, podczas gdy ciemna, mięsista twarz uśmiechała się doń uprzejmie.
Gestem zaprosił go dygnitarz, aby zajął miejsce tuż obok niego; Hiszpan, stojąc za nimi, służył za tłumacza.
Wypytywał przedewszystkiem jenerał długo i szczegółowo Beniowskiego: kto zacz on jest? skąd przybywa? dla jakich powodów zawinął do Formozy? W krótkości odpowiedział Beniowski na pierwsze pytania, na ostatnie zaś odrzekł w następujący sposób:
— Zabrakło mi wody; aby więc zaopatrzyć