Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mie i życzliwem sercem przyjmiemy naszego przyjaciela Maurycego, podobnież jak i tych wszystkich, którzy w towarzystwie jego przybędą; niemniej przerzekamy, że podzielimy się z nimi naszymi gruntami, a pracą rąk naszych dopomagać im póty nie przestaniemy, póki ich osady naszym nie wyrównają. Co się zaś tyczy owych Europejczyków, którzy między nami zostają, oświadczamy, iż uważani od nas będą jako dzieci własnych naszych familij, i obchód nasz z nimi będzie jako z braćmi.

Maurycy
imieniem kompanji europejskiej.
Mikołaj
imieniem naczelników i mieszkańców
Usmay i wyspy Lequejo.“

Po podpisaniu tej umowy, nowych okrzykach i uściskach, kazał Beniowski resztę rzeczy na statek zabierać, załogę tam ściągać i niezwłocznie kotwice podnosić.
Rzucili się wyspiarze do łodzi i otoczyli okręt gęstym wiankiem. Na pokład ich wszakże już nie puszczano.
Po chwili rozpięto żagle, i „Piotr i Paweł“, błyskając figurami świętych, błogosławiących wodom z pod fokmasztu, ruszył z przystani. Długo machali czapkami, chustami, rękami odjeżdżającym dobrzy wyspiarze i wyspiarki oraz pozostający towarzysze na brzegu. Mija-