Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jak na dłoni, że całe bogactwo futer, sięgające paruset tysięcy piastrów, tu na wyspie przepadnie.
— Kto je tu kupi i co nam za nie dać mogą?... Parę worów ryżu!... W Chinach dostaniemy srebro, które wszędzie ma walor... Wielu z was będzie mogło nakupić za pieniądze rozmaitych towarów, których wymiana tutaj, albo w Japonji, ogromne da wam zyski, uczyni bogatymi ludźmi... Trzeba starać się wyzyskać wszystko, cośmy poznali i odkryli w tych podróżach... Czy zapomnieliście o możliwości istnienia złotych pokładów i cennych kamieni na Wyspie Wody?... Wszak tamta wyspa wcale nie gorsza jest od wysp tutejszych, a, mając tak znaczne w swem rozporządzeniu skarby, wy nietylko kolorowe, lecz i białe kobiety możecie pojąć sobie za żony i przywieźć na ową wyspę rajską, gdzie istotnie warunki na osadę nie są wcale gorsze, niż tutaj... Zresztą przypuszczam, że wasz przykład i opowiadanie przyciągnie innych osadników, z czego i wy, jako ich nauczyciele, przewodnicy oraz pierwotni ziem odkrywcy, będziecie ciągnąć niemałe zaszczyty i korzyści.
Przemowa ta zachwiała w wielu chęć zostania na wyspach szczęśliwych i nawet znowu zapaliła w niektórych pragnienie podróży i dalszych przygód. Po długich i burzliwych dyskusjach uchwalono, że nikogo przymuszać do dalszej podróży nie można, że wszystkim wolno zo-