Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wobec wroga bunty będziesz urządzać!... Zabiję cię natychmiast bez sądu, jak psa!... — wołał wściekły.
Ledwie że ich rozdzielono. Postanowienie Beniowskiego o rozdziale okrętowego mienia podtrzymywali zgodnie sekciarze Chołodiłowa, którzy twierdzili, że lepiej założyć nową kolonję w pustem miejscu, choćby wrócić na Wyspę Wody, niż żyć tu razem z poganami, co udają chrześcijan, a mają po trzy żony. Wzięli się więc zaraz do ładowania okrętu, a do nich przyłączyli się i inni.
Po południu wyspiarze przypędzili dziesięć wołów, czterdzieści świń, przynieśli moc niezmierną ryżu, prosa oraz innej żywności.
Przybyła również Tiuto-Volangta, która była już do swej wioski wróciła.
Zaczęły się znowu tłumaczenia, prośby, narady, perswazje, że Beniowski zabrać jej nie może. Krajowcy traktowali całą sprawę z wielką nieufnością:
— Dlaczego nie chcesz jej wziąć?... Dlaczego hańbisz dziewczynę i nas wszystkich?... Czy nie ładna?... Czy nie młoda?... Sam ją wybrałeś!... Może chcesz na nas napaść z Japończykami i dlatego uciekasz od związku krwi!?
Daremnie im przekładał naprzemian Beniowski z Mikołajem różne dowody. I nawet gdy obdarowana matka Światła Miesiąca odeszła, uprowadzając córkę, jeszcze staruszkowie mruczeli i skarżyli się, dopóki każdy nie dostał ja-