Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

okrętów kupieckich tych państw, które tu zawijają, żaden jeszcze obcy żeglarz tu nie wylądował. Z tem wszystkiem dało mi się nieraz widzieć okręty hiszpańskie, płynące ponad brzegami tej wyspy.
„Dnia 18-go septembra 1754 r. na wyspie Usmay-Ligon.

Ignacy Salis.

Misjonarz indyjski z towarzystwa Jezusowego a Portugalczyk rodem.“

Z poza papieru, udając, że go czyta, Beniowski chwilkę bacznie przypatrywał się klęczącym u proga krajowcom. Podobni byli do laików w swych białych szatach, czarnych włosiennych kołpakach, z rękami założonemi na piersiach, jak do modlitwy. Czarne, ukośne ich oczki pilnie jednak śledziły najmniejszy ruch Beniowskiego. I gdy ten, podniósłszy nagle głowę i zastanowiwszy się chwilkę, przeczytany zwitek przyłożył do ust, jakby całując, radość błysnęła w ich zaniepokojonych obliczach. Zaczęli coś szybko mówić, a widząc, że są nierozumiani, na migi dali znać, iż śpieszą do swych współziomków, alby zanieść im corychło wieść o szlachetnym sposobie myślenia przybyszów.
Orzeźwiło Beniowskiego to widoczne powodzenie jego postępku, tak że mógł wstać i udać się na przegląd okrętu. Okazało się, że znaczną część ładunku już na ziemię zwieziono, że Win-