Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczono natychmiast wszystkie żagle, a z bocznych otworów wysunęło się natomiast osiemdziesiąt bez mała potężnych wioseł, które nadały ruch okrętowi i pociągnęły statek kamczacki do zatoki z niezmierną szybkością.
W porcie, nie zbliżając się wszakże zanadto do stojących tam galar, kazał Beniowski zarzucić kotwicę. I natychmiast zauważono ten manewr na holującym okręcie, zaprzestano wiosłować, poczem szalupa japońska odwiozła przybyszom ich liny. Prosił cudzoziemskich majtków Beniowski, aby weszli na pokład „Piotra i Pawła“, ale żaden tego uczynić nie chciał, a gdy im ofiarowano zapłatę za holowanie, odmówili, kłaniając się grzecznie i wskazując na szyję, co miało znaczyć, iż pod karą śmierci mieli zakaz, by nie przyjmowali najmniejszego podarunku od przybyszów.
Beniowski kazał przedewszystkiem oporządzić i przygotować broń, działa nabić kartaczami, a potem przystąpić do czyszczenia i mycia okrętu.
Widzieli nasi wędrowcy z pokładu, że na brzegu oraz okolicznych statkach gromadziły się tłumy ciekawych; wielka ilość małych i dużych łodzi kręciła się po przystani, ale nikt nie zbliżał się i nawet nie odzywał do nich.
W nocy roje kolorowych ogni rozgorzały wzdłuż brzegu i na wodzie. Po nich dopiero poznali, jak okolica zaludniona, gdyż iskierki świa-