Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aby stało się, co powiedziane jest w Piśmie... Biegnij, duszo, z Babilonu... Chroń się chyżo do Syonu... Zwyciężyłeś Antychrysta i sługi Jego!... Poprzez morza poruszone do dna, poprzez góry lodowe... Głody, mory i zwierz-wieloryby... Około wyspy Stu Pokus!... Przez Wodospad Tysiąca Lici... Przeprowadziłeś łódź sprawiedliwego... Jako powiedziano jest, że są między apostoły najpierwsze... Piotr klucznik — opoką, a Paweł — budowniczy!... W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Urwał, westchnął, zamyślił się i zroszone potem czoło obtarł dłonią.
— Niech powie Sudejkin, on mówniejszy!... — szepnął wreszcie.
— Dlaczego ja?... Dlaczego nie Rybnikow?...
— Niech mówi Rybnikow!... Wszystko jedno!... Chcemy zostać!... Chcemy, żebyś dalej był naszym naczelnikiem!... — wołały rozproszone głosy.
— Nie! Na to nigdy się nie zgodzę!... Nie mogę zguby waszej wziąć na swoją duszę!...
— Żadnej zguby nie będzie, Auguście Samuelowiczu!... — zagadał szybko stojący obok Sudejkina Rybnikow. — Ziemia wyborna, czarnoziem!... Las spalimy, wykarczujemy, pobudujem chaty rzędem, porządnie, jak w Rasiei... Ino bez urzędników, bez popów... bez sądów, bez wojskowych poborów, bez całego tego „pokrzywianego nasienia“, żeby go raz hiena ognista połknęła!... Sami sobie wolni panowie, chrześcija-