Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean II.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raźnie, że skończyło się panowanie jego, że stał się on od tej chwili równym nam, zwykłym człowiekiem, i wyznaczcie mu narówni z każdym z nas od jutra łatanie żagli lub solenie ryby, albo zróbcie go, jak on mnie niedawno — kuchtą! obaczymy, czy będzie umiał równie dobrze spełniać te swoje obowiązki, jak umiał tego od innych wymagać... Niech żyje wolność i równość, bracia! Niech żyje powszechna szczęśliwość!... Niech żyje Nowa Rzecz Pospolita Rosyjska, a nie polska ani węgierska!... Hura!...
— Hura!... — powtórzyło wiele głosów z zapałem. Krzyczeli jednak nie wszyscy, niektórzy nawet zaczęli wołać:
— Cicho!... Cicho!... Sza!... Niech mówi Beniowski!...
Gdy wrócił spokój, Beniowski odpowiedział nadspodziewanie krótko i ustępliwie:
— Ha, skoro tak, skoro uważacie, iż z przybyciem na tę wyspę osiągnęliście swój cel najgłówniejszy, to muszę przyznać, że rola moja istotnie skończona i nie pozostaje mi nic innego, jak złożyć dowództwo!... Proszę was więc, abyście sobie obrali kogo innego!... Ponieważ zaś odsądzono mię od czci i wiary, i sądy te zasłużyły na powszechną pochwałę, nie pozostaje mi jak zupełnie opuścić waszą społeczność, gdyż doprawdy przyjemniej mi będzie żyć na przyszłość z dzikiemi zwierzętami, niźli z wrogami mymi.