Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szem przez modrzewiowy las, drzewa i gaje i cała ziemia i samo dniejące niebo tonęły w białej, zimnej, gęstej jak wata mgle; jeno cicho szemrzące potoki wiosenne i wonie smoliste, rozlane w tumanach, mówiły, że to nie śnieżna, szroniasta zima, że jeno na czas nocy ziemia zasnęła pod białą zasłoną, lecz nie zamarła zupełnie.