Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moskiewskie statki, których ekwipaże także do niego się przyłączyły.
Tym sposobem mając pod sobą stu trzydziestu zgórą na wszystko zdeterminowanych ludzi, otwartym poszedł bojem na całą carską potęgę na tutejszych morzach. Na sam Ochock napadł, aby zdobyć sobie żelazo, broń, proch, armaty i towary, potrzebne mu do założenia kolonji na wyspach Aleuckich, których wyspiarzy zjednał sobie obroną przed rosyjskimi poborcami, oraz związkami ślubnemi z możnemi wyspiarskiemi rodami.
— Wszędzie tam, aż po Amerykę znają mię i poprą... Gdyby więc waszmość pan zechciał się jeszcze ze mną połączyć, moglibyśmy nietylko wszystkie miasta pobrzeżne kamczackie spalić, złupić i zniszczyć, ale nawet w Ochocku samego gubernatora porwać i skarbem państwowym owładnąć, co mi się tamtym razem nie udało... W ten sposób pomścilibyśmy nasze krzywdy i założyli początek ogromnych, niby nowe królestwo kolonij!...
Skończył i utkwił zwężone źrenice w obliczu Beniowskiego. Ten, zaskoczony niespodzianą propozycją, czas jakiś milczał i chował wzrok, puszczając go wdal Oceanu.
— Wierzę, iż przy waszej dzielności i rozumie udałoby się wszystkiego dokonać... — zaczął wreszcie cicho. — Lecz po pierwsze: mojem dążeniem jest przedostanie się do ojczyzny, po drugie: czy pomyślał pan, że im większą pan tu