Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„Trudno mi wyrazić ukontentowanie, którego doświadczyłem, dowiadując się o pana na tej wyspie bytności. Już od lat kilku, słysząc o czynach i odwadze sławnego Ochotyna, powziąłem ku niemu jak najmocniejszy szacunek, i zaiste miło mi będzie poznać go i ustnie go zaręczyć o mojej przyjaźni.
„Nie chciej przypisywać nieufnemu sercu ostrożności, których wymagam przy naszem widzeniu się. Znam, iż sam jesteś przekonany, iż zbytnia roztropność od tych tylko źle uważaną być może, którym na wrodzonej i prawdziwej brakuje odwadze. Proszę cię zatem, iżbyś się znajdował jutro rano o godzinie szóstej na piaszczystej szpicy południowej zatoki z czterema swoimi ludźmi. O tejże godzinie tamże przybędę z równą liczbą moich. Gdy się ku sobie zbliżymy, broń złożywszy, do rozmowy przystąpim.

Maurycy August.“

Zgodzili się oficerowie „Piotra i Pawła“ na wszystko, co proponował Beniowski, i rozeszli w milczeniu, znużeni przeżytemi dnia tego wzruszeniami, pełni niepokoju o jutro.