Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Radość niezmierna opanowała wszystkich, gdy nareszcie z wielkim mozołem wywindowali śmiałych towarzyszy i bacik na pokład.
Wesele zwiększyło się jeszcze, gdy się dowiedziała załoga, że Kuzniecow przywiózł z sobą cztery baryły słodkiej wody, kilka sztuk bitego drobiu i wór ryżu. Izmaiłowa i Poranczinów już nie było z nimi.
Wszyscy byli ciekawi usłyszeć opowiadanie dzielnych marynarzy o ich niezwykłej wśród prądów i wirów żegludze i cudownem ocaleniu, lecz Beniowski kazał im przedewszystkiem pójść zmienić zmoczoną odzież i posilić się. Potem poprosił Kuzniecowa, aby przyszedł do niego z raportem do kajuty.
Puszczony z wiatrem okręt, rozpuściwszy małe żagle, poleciał, jak ptak, w głąb Oceanu, wyprzedzając spienione bałwany.