Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szym porcie sądom morskim ogólnym... Inaczej grozi nam ciężka odpowiedzialność. A ponieważ mamy zamiar starać się o protekcję i poparcie jakiego europejskiego mocarstwa, musimy więc unikać wszystkiego, coby na nas rzuciło cień i utrudniło nam nasze poważniejsze zabiegi, dawszy broń oszczerstwa w ręce naszych przeciwników... A będziemy ich mieli nietylko ze strony rządu, bądźcie na to przygotowani, lecz i wśród współubiegających się o prawa handlu i władanie kolonjami rozmaitych potęg państwowych, nareszcie wśród nas samych...
— A poco nam to?... Poco nam właściwie ta protekcja mocarstw?... — spytał małomówny Czurin.
Wykładał mu więc obszernie Beniowski, że jest rzeczą niezbędną w razie, jeżeli chcą założyć kolonję, mieć silnych protektorów, że inaczej będą po wsze czasy ścigani przez rząd rosyjski, albo staną się igraszką najrozmaitszych wypadków, ofiarą awanturniczych napadów włóczących się po morzach piratów, gdyż na nieszczęście Rzeczpospolita polska, której banderę on, Beniowski, rozwinął, nie ma floty, aby bronić mogła swoich przyszłych faktoryj. Ją trzebaby dopiero w Polsce, o tem on już myślał, stworzyć. I to rzecz możliwa, ale już dalsza.
— Wracajmy więc do sprawy, co robić z winowajcami?... Gdyż bez względu na to, czy pozostanę waszym dowódcą nadal, czy nie, to jest