Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szczowem i Baturinem, zdał na nich naczelne dowództwo obozu, a wezwawszy do siebie powtórnie Kuzniecowa, oznajmił mu, że jego to właśnie sobie na towarzysza podróży wybiera.
— Wyznacz więc czterech majtków co tęższych, każ im wziąć krótkie jeno szable oraz pistolce i idziemy!...
Wyspa okazała się żyzną, pięknie zalesioną i przeciętą rzeczkami; w wielu miejscach widzieć się dały prześliczne równiny, odpowiednie do uprawy zboża. Lecz rolnictwo zgoła nieznane tamtejszym wyspiarzom. Za pokarm służyły im wyłącznie warzywa, ryby, mięso bobrowe oraz krów morskich. Drzewo okazało się bardzo dobrego gatunku i zdatne do budowy okrętów.
Niezmiernie zadowolony z tej lustracji Beniowski wstąpił do wioski, gdzie zaraz otoczyły go roje ciekawych. Mieszkania krajowców niezmierne miały podobieństwo do bałaganów kamczackich. Na progach tu i owdzie dostrzegł Beniowski wczoraj poznanych wojowników, których, powitawszy zdala krótkim ukłonem, mijał, dążąc wprost do domu Taju Tuachty.
Był to dom trochę większy i ozdobniejszy, pełny wewnątrz kobiet i dzieci. Onaha mieszkał razem z synem i robił honory domu Beniowskiemu.
Posadził go na przepięknie wyszytej macie u ognia, a sam usiadł naprzeciw; za Beniowskim siedli oficerowie i marynarze; obok starego