Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




IX.

Tej nocy marynarze twardą mieli służbę. Dął mocny, zimny „west“ od lądu i, aby utrzymać się we wskazanym północnym kierunku, musieli lawirować, wciąż płynąć zygzakiem, wciąż podbierać, zmieniać i przerzucać żagle.
Wielu odwykło od bujania w czasie długiego postoju przy wyspie i pochorowało się teraz na zawrót i czczość, tak że gdy Beniowski rano wyszedł z kajuty na pokład, Czurin w raporcie zameldował mu aż dziewiętnastu chorych.
A jednak Beniowski wesoło spoglądał na ciemne fale z łoskotem przelewające się pod szarem, zachmurzonem niebem, gdyż wiatr ten odpędzał ich coraz dalej i dalej od przeklętych brzegów sybirskich. Zlustrował okręt i kazał z pokładu usunąć wszystko ruchome lub mocno przywiązać sznurami na wypadek szturmu, poczem zamknął się w kajucie, aby pisać okrętowy dziennik.
Wtem wszedł, nie stukając, Stiepanow i, przy-