Strona:Wacław Sieroszewski - Ocean I.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

posłańca... Potem wkopią krzyż w miejscu, gdzie stała moja chata... U harmat niech czekają kanonierzy z lontami i przygotować moją banderę amarantową z białym orłem... Ten list oddasz człowiekowi Ochotyna!... — zwrócił się do Chruszczowa. — A tymczasem się przebiorę!
Mignął w wylocie korytarza, kierując się do swej kajuty.
— Jest, jest!... — poleciał poszum po pokładzie, po drabinach i rejach, gdzie wieszali się gęsto żeglarze, czekając, aż im każą rozpiąć wiatryła.
— Beniowski... Beniowski!...
— Hura!... Niech żyje!
— Niech żyje, niech żyje, wódz nasz!...
Niedługo potem wyszedł w delji sobolej, krytej błękitnym atłasem, w bobrowym kołpaku z kitą pięknych piór, skinął głową załodze i spojrzał na brzeg, gdzie już stawiano na wzgórku wielki krzyż z białym napisem; nieczytelny był z odległości, ale wszyscy wiedzieli, że tam stało, jako:
„24 maja 1771 roku. Maurycy August Aladar Beniowski, wybiwszy się szczęśliwie z moskiewskiego na Kamczatce jarzma, wdzięczny Bogu, jedynemu uciśnionych zastępcy, rozkazał krzyż ten wystawić w czasie swego na tej wyspie pobytu.“
Gdy kopacze skończyli robotę i uklękli, aby się pomodlić, dał znak ręką Beniowski, aby palić z dział i sztandar konfederacki rozwinąć.