Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urzędnicy są tacy tępi, tacy umysłowo niemrawi i niepomysłowi. Toć nawet przeciętny Europejczyk ze swoją śmigłą myślą aryjską i ścisłością w mowie i rozumowaniu wydaje się przy nich orłem! Język ich zawiły, wielosłowny, pełen współdźwięcznych wyrazów tak, że w określeniach ścisłych musi się wciąż uciekać do znaków chińskich, które istotnie są kajdanami myśli. Każdy Japończyk traci 5 — 6 lat w dzieciństwie na wyuczenie się 3000 co najmniej koniecznych dlań znaków. Jest to taki ogromny wysiłek pamięci, że musi ona rozwijać się kosztem innych stron umysłu; nie należy się przeto dziwić, że Japończycy nie są pomysłowi.
Wiedzą to przywódcy społeczeństwa i radziby zaprowadzić alfabet łaciński, lecz w kraju tak oświeconym jak Japonia, gdzie wszyscy czytają, gdzie książki są w wielkim obrocie, zmiana taka przedstawia niesłychane trudności i pociągnie za sobą znaczne straty w dokonanej pracy i kapitałach. Niewiadomo nawet, czy reforma kiedykolwiek nastąpi, gdyż obecnie powstaje przeciw niej podejrzliwość japońska, lękająca się uprzystępnienia „wszelkich tajemnic“ Europejczykom, oraz budząca się zupełnie bezpodstawnie narodowa zarozumiałość: