Strona:Wacław Sieroszewski - Na daleki wschód - kartki z podróży.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Chociaż trudno, ale niech się Europejczycy uczą, jeśli chcą nas poznać! — odpowiadano mi, gdym zwracał uwagę na hieroglify, jako na jedną z przeszkód do zbliżenia.
Nie tak znowu bardzo ciekawe są duchowe płody Japończyków, aby dla nich przezwyciężać cały las niemądrych znaków. Wszystko, co oni tam mają, już było u Chińczyków i zostało przetłómaczone przez uczonych synologów.
Biorąc naogół, Japończycy wydali mi się podobni do tych wysoce nieraz utalentowanych malarzy, którzy wyglądają na ograniczonych, ponieważ dusza ich umie się wyrażać jedynie w liniach i barwach. W przeszłości swej Japończycy nie mieli nawet takich mędrców, jak Konfuncyusz i Laotse, których myśl, bądź co bądź, ogarniała bardzo szerokie widnokręgi, nie mieli religijnych reformatorów i marzycieli.. . Jako naród malarski przedewszystkiem dali ludzkości tylko paru świetnych... akwarelistów. Choć pobożniejsi od Chińczyków, nie są religijni; buddyzm przyszedł do nich w bardzo już pogańskiej formie chińsko-tybetańskiej, chrystyanizm nie krzewi się, szintoizm — religia narodowa — jest zbiorem dziecinnych legend o bohaterach i wodzach narodowych, podobnym do pierwotnego politeizmu Greków.