Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— I nie zwracać się do nich z niczem, z niczem!
— To co innego, tu chodzi... o ciebie, o twój spokój, o twe dobre imię, o miłość naszą... o coś, co droższe mi nad życie...
— Dziś o to... jutro zawita nędza, więc o pieniądze... też dla mnie... Dalej o wygody... o powrót do kraju!...
— Wcale nie! Istnieją granice... Zresztą są prośby i prośby... Czasem prośba jest właściwie żądaniem...
Długo w nocy prowadzili gorący spór o tem jak zachować swe dusze.
Ulewa smagała pochyłe ściany i płaski dach ich chatki; wiatr trzepał rozmokłym pęcherzem w oknie. Czasem silniejszy jego podmuch wpadał przez szeroki otwór w kominie i wyrzucał na izbę dym i iskry dogasającego ognia.
Rozstali się czule ale... usnęli osobno.