Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



V.

Gdy nazajutrz Stefan po nadaremnych poszukiwaniach kupca na swe siano, wszczął znowu rozmowę o wspólnem ich w przyszłości pożyciu, Zofia odrzekła mu żywo:
— Wiesz co: nie podamy prośby!.. I nawet nie zmienimy nic w naszym dotychczasowym trybie życia. Niech miłość nasza możliwie długo zostanie wyłącznie naszą tajemnicą... Żadnych więzów, żadnych publicznych zobowiązań prócz woli naszych serc!... Czy zgoda? Będziesz przychodził jak dawniej... Albo ja pomagać ci będę jako żniwiarka... Najmę się do pielenia albo kopania w ogrodzie... Przecie chodzą na zarobek wieśniaczki?...
— To co innego... Będą gadać... Już gadają!
— Niech gadają. Gadania nie unikniemy... Gadali od samego początku ale to zupełnie co innego niż publiczna parada naszego stosunku... Czy ty w ogóle nie uważasz, że te za-