»A proszę przyjąć 10 rubli, które załączam«.
— To te właśnie przysłał?! — ucieszyła się gospodyni.
— A jakże!
— Stara się chłopak, rozumu nabiera! Do tej pory tośmy mu wciąż posyłali... Tylko, daj i daj! — objaśniała skwapliwie Szumskiemu.
»...Teraz często się zdarza zarabiać, gdyż nasz pułk stoi w mieście, gdzie same polaki i żydy...«
Nagle wargi czytającego drgnęły i pobladły; przestał czytać i list oddał gospodarzowi.
— Cóż tak? Ach, ach! — klasnęła dłońmi Marya Wasilewna.
— Tak, tak... tutaj on trochę niezręcznie pisze — bąkał zmieszany Stepanycz.
— Poczekaj, my mu odpiszemy, my mu odpiszemy, że i polacy i żydzi też są ludzie. Koniecznie napiszemy mu! Co? może nie!? Ty nie bierz tego tak do serca... Młodziak on! Gołowąs... Co on wie!? Głupawy chłopak — uspokajał i pocieszał Wiktora.
W nocy długo szeptał żonie, co mu w liście w gminie wyczytano, i co z tego powodu dodał od siebie pisarz gminny...
— Męko Chrystusowa — szeptała z rażeniem
Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/356
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c2/Wac%C5%82aw_Sieroszewski_-_Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo%2C_By%C4%87_albo_nie_by%C4%87%2C_Tu%C5%82acze.djvu/page356-1024px-Wac%C5%82aw_Sieroszewski_-_Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo%2C_By%C4%87_albo_nie_by%C4%87%2C_Tu%C5%82acze.djvu.jpg)