Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozumiem, skąd ma takie zręczne ręce! Oni uczeni... wszystko umieją!...
— Mówią, że czarowniki, że co chcą, to z człowiekiem zrobią; zamówią mu serce, a nawet... portret mu sfotografują i z sobą zabiorą, — aby mieć nad nim wolę...
— Głupiaś... Wielka rzecz! Za te, za... fotografie w miastach płacą pieniądze... A zresztą Bóg ich wie! — pomyślał i dodał chytrze: — Dobrze się mieć na ostrożności... Tymczasem chodź, poprosimy, żeby przeczytał nam list od Nikołki. Już mi czytano w gminie, ale posłucham raz jeszcze.
— A więc pisał?
— Pisał, pisał i pieniądze przysłał.
Skupili się wszyscy za stołem przy zapalonym na tę uroczystość ogarku świecy.
»Ukochani rodzice!
»W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
»Jestem zdrów, czego i wam życzę, i ojcu memu, Mitryju Stepanowiczu, i matce Maryi Wasilewnoj, i siostrze Natalii Mitrownie, i bratu, Kieszce, i najmłodszej siostreńce, Wierce. I proszę pokłonić się krewnym i znajomym...«
Tu znowu ciągnęła się długa litania imion własnych i ojcowisk...