Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po chwili wszedł Stefan do jurty sam i położył na ławce parę upolowanych kaczek.
— A to dziwak! Cóżeś mu powiedziała?
— Nic mu nie powiedziałam, prosiłam, żeby został...
— No, ale w każdym razie widać, że się nie obraził... A co, czy nie mówiłem? Daremnie tylko wlekliśmy się tyli szmat drogi!...
Dla Zofii jednak pozostało zagadką, czy Zerowicz był w domu w czasie ich wizyty, czy nie? Wracali tak powoli, że mógł ich wyprzedzić bocznemi ścieżkami, a patrzał na nią tak dziwnie...
Postanowiła sobie sprawę tę wyjaśnić.