Strona:Wacław Sieroszewski - Małżeństwo, Być albo nie być, Tułacze.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystkiem urzędnicy, policya, kupcy... Warstwy wcale nie potrzebne okolicznym mieszkańcom... Co zaś do pól, to po naszym wyjeździe wszystko to zdziczeje, zmurszeje, jak te porzucone gospodarstwa dawnych wygnańców na drodze do miasta... Rolnictwo w wielkich rozmiarach tutaj szkodzi pasterstwu, jak to słusznie dowodzą jakuci... Ono nie powinno być wprowadzane nagle, gwałtownie, lecz musi rozwinąć się stopniowo z zaczątków, jakie są w tubylczem rolnictwie... Sam mię tego uczyłeś niegdyś...
— Większe osady grają rolę wzorowych gospodarstw i dostarczają nasion...
— Zmielonych na mąkę?
— Ach, daj mi pokój... Wieczna filozofia!... Będziesz miała dziecko i myśl o tem...
— Właśnie dlatego, że będę miała dziecko, to myślę o tem... — odpowiedziała z rozdrażnieniem.
Każda dłuższa rozmowa kończyła się podobną sprzeczką, po której małżonkowie rozstawali się zachmurzeni, albo następowały czułe przeprosiny.
— Wszystko przeze mnie... Wiem o tem i to mię boli! Daruj ukochany!... — mówiła przymilając się. — Ty potrzebujesz tak mało, tak jesteś niewymagający, że nie pomyślałbyś o niczem, gdyby nie ja...