Strona:Wacław Sieroszewski - Latorośle.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dów, niosąc w ręku pełno szklanych naczyń. Jak tylko znikły z Helcią w ciemnym otworze wejścia, Miecio, który udawał, że idzie za niemi, skoczył do okna. Rozumie się, Piotruś natychmiast pośpieszył za nim, chcąc zapobiedz »nieszczęściu«.
— Wiesz, że nie wolno! Nie wychylaj się, jeszcze spadniesz!...
Próbował go odciągnąć od okna, ale uparciuch uczepił się rączkami za gzyms i piszczał, jakby go odzierano ze skóry.
— Puść mię! ty zawsze chcesz wszystko tylko sam zobaczyć!
Aby wysunąć głowę nad jego głową, musiał więc starszy brat wleźć na pudełko i nogę oprzeć o murek. Okienko było niewielkie, okrągłe; wypełnili je prawie