Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

urzędnicy za małą opłatą, złożoną swej zwierzchności, urządzają rogatki, na których każą opłacać dowolne zupełnie cła. Ten sam pan Hunt podaje, że w prowincyi Kiön-san-do było ich 17, na rzece Nak-ton-gan znajdowało się aż cztery, że port Fuzan był otoczony 10 rogatkami, tworzącemi łańcuch nie do przebycia. W Genzanie istniała taka rogatka na samej przystani. W Fuzanie w 1893 r. pod pozorem popierania handlu morskiego, budowy dżonek, portów, składów, przystani, założył rząd korejski „Towarzystwo ubezpieczeń“. Miało ono również pośredniczyć w handlu cudzoziemców z krajowcami, załatwiać spory i naznaczać ceny. Rozumie się, że kupcy japońscy i europejscy nie przyjęli tego pośrednika, którego zalety dobrze im były skądinąd znane. Za to kupcy korejscy muszą wszyscy płacić daninę temu nowemu gniazdu rozboju urzędniczego, wykupywać od niego świadectwa, pozwolenia i załatwiać przez niego większość swych interesów[1].
Sami Korejczycy przypisują zupełny zanik przedsiębiorczości u swych rodaków, upadek handlu, rzemiosł, sztuki, wiedzy tej podejrzliwej, łupieżczej opiece urzędników. Gdym pewnego światłego Korejczyka spytał o powód zupełnego zniknięcia świetnych niegdyś gałęzi przemysłu, odpowiedział mi smutno:

— Widzi pan... Prawda, że mieliśmy niegdyś zdolnych rzemieślników i artystów, którzy wyrabiali piękne

  1. Report on the Trade of Corea for the Yar 1893, str. 5—7, cytow. według „Opisu Korei“, cz. II, str. 260.