Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

handel w tej miejscowości innej osobie. Kiedy ta ostatnia przybyła do Jań-cżiu i zabrała się do prowadzenia interesu, napadli nań policyanci z Kan-hoa, związali i odprowadzili do kancelaryi naczelnika okręgu. Tam wsadzono kupca bez pytania do więzienia i następnie torturowano. Musiał nieszczęśliwy ratować swe życie i wolność wydaniem świadectwa ministeryalnego[1].
Takich monopolów handlowych istnieje w Korei bardzo dużo. Wbrew poglądowi, że handel wzbroniony jest jań-baniom, a więc i urzędnikom, ci tajemnie przez pośredników biorą udział w różnych przedsiębiorstwach, gnębiąc współzawodników we wszelki sposób.
Mimo tłumy urzędniczej hałastry, bezład w państwie panuje straszliwy.

Podatki i opłaty handlowe ściągane są bez żadnej kontroli, choć tysiące urzędników od rana do nocy pisze rozmaite „papiery” i tysiące ludzi przewozi je z miejsca na miejsce. Mr. Hunt, komisarz fuzańskiej komory celnej, powiada, że najmniejsze kupno w Korei nie odbywa się bez opłacenia podatku „ku-muń”. Podatek ten nigdzie nie jest wniesiony do ksiąg i sprawozdań skarbowych i nie wiadomo, na czyją korzyść i przez kogo jest pobierany. Na wszystkich drogach większych w okolicach ruchliwszych podrzędniejsi

  1. Independent, gazeta wydawana przez „Klub niezależnych“ w Seulu, cytowane według „Opisu Korei“. Część II, str. 222.