Przejdź do zawartości

Strona:Wacław Sieroszewski - Korea.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miał najmniejszy cień władzy, pod grozą sądu, egzekucyi i ciężkich kar, których im nie szczędzono nigdy. Niezgłębioną ich cierpliwość rząd poddawał najrozmaitszym próbom, przeprowadzał najrozmaitsze zakazy i wydawał najdziwaczniejsze prawa, a za najsłabszy opór karał surowo i bezwzględnie. Według praw korejskich za bunt uważane jest nietylko nieposłuszeństwo rozkazom królewskim, lecz również nieposłuszeństwo władzy miejscowej, a nawet prosta krytyka jej rozporządzeń. Bunt karano śmiercią, dożywotniem wygnaniem i konfiskatą majątku[1]. Od czasu do czasu jednak wybuchały istotne zaburzenia, zwykle tłumione okrutnie i krwawo. Zresztą uległość wieśniaka korejskiego nie ma zdaje się granic. Autor artykułu „He is farmer“ dowodzi, że zaburzenia te ograniczały się zwykle do krzyków, wywijania kijami i wzywania 5,000 potęg na głowy krzywdzicieli[2], lecz historya świadczy, że przybierały one niekiedy charakter poważnych powstań, jak, naprzykład, zaburzenia w okolicach Seulu w 1882 r. wywołane suszą i wyzyskane przeciw Japończykom przez partyę konserwatywną, albo powstanie w Kobu (1893 r.), z którego skorzystali tong-chak’owie. Z powodu grubej ciemnoty i zabobonności wieśniaków korejskich zaburzenia te wybuchały prawie zawsze nie w porę i dawały się z łatwością zwracać władzy w inną stronę. Gniew ludu skierowywano przeciw chrześcija-

  1. „Opis Korei“, część II, str. 395.
  2. „Korean Repository“, 1898 r., str. 231.