Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Franciszek Młynarczyk, zarządzający spółkowym parowym młynem i piekarnią.
Matka Tomka, Gruby Maciek, Chudy Kuba, Jagna Znachorka i inni starzy sąsiedzi bardzo postarzeli, zgarbili się, dużo spali... Chodzić mogli jedynie wolniutko i mówić cichutko. Czasem zbierali się gromadką, siadali gdzie na ławeczce na słoneczku i gadali o dawnych czasach. Wtedy skupiały się zaraz koło nich dzieci i słuchały ciekawie tych strasznych bajek o zbójnikach, o szynkarkach, o strażnikach, o mordach, pożogach, grabieżach, o niewoli ludzkiej, o ludzkiej nędzy i głodzie, krzywdzie i ludzkiej złości, których w tym kraju zupełnie już nieznano.
Tutaj każdy pamiętał o wszystkich i wszyscy o każdym... I nawet wiatr północny, przelatując nad tym krajem szczęśliwym, łagodził swoje zimne podmuchy.