Strona:Wacław Sieroszewski - Dary wiatru północnego.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ry, ale i królewnę po drodze zamordować!... A przecież wiedział Tomek, że nigdy zbójnicy wszyscy nie wychodzą na wyprawę, że zawsze paru z nich albo choć jeden zostaje kucharzować i strzec skarbów. Trzeba jakoś inaczej obmyślić! Trzeba całą bandę do jednego odrazu wziąć, inaczej część pozostała nawerbuje sobie nowych towarzyszy i odrodzi się jak smok z głowy...
Przemyśliwał, jak to uczynić, układał sobie całe plany, ale nie wiedział, do kogo się zwrócić. Chłopi znowu od niego stronili, pieniędzy nawet pożyczać przestali.
Dzieci i młodzi parobcy wyśpiewywali mu z cygańska przez nos za plecami, ale tak, że dobrze słyszał:

Stworzył Pan Bóg młynek,
Żeby dobrze mielił...
Młynek nie chce dobrze mielić,
Mąka nie chce dziurką lecić...
Oj! Oj!
Stworzył Pan Bóg koziem
Żeby młynek strzelić...
Młynek nie chce mąkę mielić,
Mąka nie chce dziurką lecić...
Koziem nie chce młynek strzelić,
Oj! Oj!