Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część pierwsza.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale Wań nie chciał tłumaczyć, a gdy dowódca nakazał mu powtórzyć sobie słowa cudzoziemca, zaczął coś pleść, co wywołało z początku gniewne błyski w oczach Mongoła, a następnie wzgardliwy uśmiech na wąskich jego ustach...
— Nojon... Brat... Przyjaciel... Badmajew... Dordżi... Dordżi!... Chałcha!... — wmieszała się znowu Hanka.
— Ona kłamie!... Ona zupełnie nie chłopak!... Ona dziewka... Ona... biała ruska baba!... Zobacz!... — przerwał jej chrapliwym głosem Biełkin.
Wań znowu skwapliwie przetłumaczył.
Wtedy jeden z żołnierzy na rozkaz dowódcy zbliżył się i brutalnie rozpiął i rozchylił koszulę na piersiach Hanki
— Eęch!... — mruknął po mongolsku. — Dziewka!...
Zapanowała śmiertelna cisza, trzeszczał ogień, bulgotała woda kipiąca w kotle i cicho szeleściły kartki książki, przewracane wciąż przez dowódcę.
— Tak... Jest... Badmajew... — rzekł wreszcie. — Skąd jesteście?...
— Z miast, które niedawno spalone... — odpowiedział Władysław. — Badmajew był Burjatem, kolegą moim szkolnym... — próbował opowiadać, lecz Wań z początku zawahał się, a potem plótł coś tak długo, iż nawet mongolski dowódca miał w podejrzeniu dokładność tłumacze-