Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

idea, któraby otoczyła niezwykłym blaskiem i mnie, i cały przeze mnie stworzony ruch, wstrząs, któryby połączył Rosję i Mongolję, sięgnął do serca Tybetu, wzburzył i odrodził duszę sławnej niegdyś naszej monarchji, stróża bezpieczeństwa i porządku, porwał i zjednoczył w ofiarnym wysiłku chłopów, żołnierzy, urzędników, kupców... wszystkich, jak Ruś szeroka, jak szerokie jest pragnienie spokoju! — Cudownym zbiegiem okoliczności to jest możliwe, zupełnie możliwe! — Ale potrzebna mi jest ta dziewczyna. — Zamiast drażnić i odpychać potężnych „Chałcha“, znajdź mi ją, boś ty ją przecież stracił przez swoją niezręczność. — Nazajutrz po pojawieniu się jej w pałacu Bogdo Gegena, pogodzą się wschodnie i zachodnie „choszuny“ i oprzemy się na nich jak na opoce... Ocknie się Rosja i poruszy, gdy na głowie zwycięskiego wodza zabłyśnie jednocześnie dziedziczna carska korona, a u boku jego stanie, jako małżonka, córa okrutnie zamordowanego Męczennika...
Urwał nagle i spojrzał podejrzliwie na rozgorzałe ciekawością ślepia Wołkowa.
— Idź już sobie!... Dosyć... I każ wprowadzić Dżał-chań-cy... Dawno już czeka!...
Ale Wołkow nie ruszał się, przeciwnie postąpił krok naprzód i, pochylając się, cicho zaszeptał...
— Ekscelencjo, czy koniecznie musi być... ta sama., dziewczyna?
— Jakto ta sama?... Rozumie się, że ta sama!...