Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„zamorskich rozbójników“ od śniegów Baj-Maja aż po lodowce „Dachu Świata“ i od Wielkiego Morza po Morze Ciepłe!....
— A cóż zrobimy z nią?
— Ją schowamy, albowiem nie wiemy, co los niesie... Mądra i... zbyt wielu ją szuka... zbyt wielu...
Tejże nocy Hankę posadzono do lektyki i poniesiono po stromych, skalistych ścieżkach w góry. Było zimno, wiatr przejmujący przenikał przez szczeliny starego pudła, w którem Hanka była zamknięta i ziębił jej lekko odziane ciało. Kołysanie się i nachylanie lektyki, przybierało niekiedy takie rozmiary, że dziewczyna mimo» woli wydawała okrzyki trwogi, na które z zewnątrz odpowiadały jej przeciągłe i groźne sykania:
— Szszyn!... Chu!...
Wreszcie zatrzymano się na wąskim skalnym gzymsie. Silne męskie ręce schwyciły Hankę, wyciągnęły z lektyki, poniosły i wepchnęły w jakiś ciemny otwór, który natychmiast zaczęto zakładać kamieniami. Wtedy dopiero dziewczyna zrozumiała, co się dzieje i z okrzykiem grozy rzuciła się ku malejącemu szybko otworowi, ale po drodze otoczyły ją i powstrzymały miękkie, ciepłe ręce...
— O Świątobliwa Darichu, nie sprzeciwiaj się przeznaczeniu, albowiem nic nie dzieje się bez woli Dobrotliwego... — rozległ się szept żałosny, w którym Hania bez trudu poznała głos To-noj.