Strona:Wacław Sieroszewski - Dalaj-Lama Część druga.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siadanie nie mogą i nie mogą uczynić mieszkańców niewolnikami... To może uczynić jedynie wielka ilość wojsk i urzędników... A muszą pojawić się szybko po zwycięstwie samolotów, aby kraj zdobyty nie przyszedł do siebie i nie zorganizował znów życia i oporu. To może zrobić tylko konnica, za którą po dłuższym już czasie może przyjść piechota...
— Tak, tak!... Ale skąd wziąć na to wszystko pieniędzy?... — zabrzmiało ciche pytanie.
— Właśnie poto przyszedłem do was...
Nastało milczenie.
— Naród wyniszczony wojną i podatkami... — zauważył ostrożnie Dżał-chań-cy.
— Więc czekajcie, aż przyjdą czerwoni zbóje z północy, albo wrócą chińscy ambaniowie i zabiorą wam to, co jeszcze pozostało!... Czy nie lepiej raz wysilić się i, dawszy trochę, utrwalić los swój na wieki wieczne?... Kto z was żyć będzie dłużej niż jego pieniądze?... Stada, których żałujecie, czyż nie mogą paść jutro od zarazy?... Władca Zła, który rzucił na świat swe sługi i oblał go krwią, skłócił spokojnych, powaśnił przyjaciół, cnotę i życzliwość zastąpił nienawiścią i zbrodnią — czyż nie czyha na waszą słabość?... A zamiast wcielić się wyżej, czyż dusza lękliwych nie przechodzi w psa i zająca?...
— Om!... — zabrzmiał nagle cichy głos na tronie.
Wszyscy zwrócili w tę stronę oczy i pochylili modlitewnie głowy...