Strona:Wacław Sieroszewski - Brzask.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grudy omszonych kamieni. A przecież miał tu stać zameczek Jagiełły. Miał tu przed Grunwaldem ten król wraz z Witoldem spędzić czas jakiś, urządzać wielkie łowy, z których zdobycz solił i spławiał po Narwi i Wiśle aż pod Płock dla wojska. Tu też schroniły się przed strasznym morem w 1420 roku dwory Królewski i Wielkoksiążęcy. Nic nie zostało z tych czasów. Las ciemny, smutny, zesmagany deszczem, szumiał posępnie. Uderzyła nas tylko wielka moc kwiatów, rzadko spotykanych w innych częściach puszczy. Marcin znalazł nawet pysznego, żółtego storczyka. Daremnie jednak szukaliśmy ich więcej. Bardzo być może, że był to ostatni potomek, hodowanych tu niegdyś w ogrodach, pieszczonych rączkami księżniczek.
Oglądając uważnie kupy głazów, trafiłem na ułożone z nich koncentrycznie rozety, bardzo podobne do »koreksurtów« Mongolii. Zrobiłem więc przypuszczenie, że to są ślady jakiegoś bardzo starożytnego cmentarzyska. Później już dowiedziałem się, że w 1830 roku próbowano rozkopywać Zamczysko, i znaleziono szkielety ludzi, pogańskim pogrzebanych obyczajem, z glinianemi naczyniami pod głową. Epoki wykopaliska nie określono. Może to byli jacyś przedsłowiańscy aborygieni, a może jadźwińgowie, którzy w Białowiezkiej puszczy mieli ostatnie swoje kryjówki i robili stąd po Narwi i jej do-