Strona:Wacław Sieroszewski - Brzask.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdrowe? To nic! Kładźcie się — my to miejsce jutro gorącą wodą oblejemy... A zresztą — nic bez woli Boga. Biedny to to samo co trędowaty... Jutro chłopak pokaże wam drogę...
— Niech wam Bóg da zdrowie!... Niech wam nieba przychyli — błogosławiła ich głośno Anka. Zjadły łapczywie, co im dali i wyciągnąwszy się na twardych, ale suchych ławach, usnęły natychmiast zmorzone trudną podróżą.