Strona:Wacław Sieroszewski - Brzask.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ale zaco mają nas do więzienia sadzić? Zaco? Czy my co winni?... Zaco żywcem do grobu zamykać!?
— Racya!... racya!... Niech będą zdrowi! Niech im Bóg da, ale niechże i my po staremu umrzemy... Zgodzili się wszyscy i powlekli na spoczynek do swoich kątów. Anka rozwiązała węzełki i poczęła coś szyć i przykrawać dla męża, Mergeń też coś dziubała igłą. Sałbanowie cicho jęczeli w ciemnościach, a Prąd łatał sieci u ogniska i opowiadał Byterchaj ochrypłym głosem:
— »Powiadają, że mała Gruba Staruszka, co miała pięć krów, wyszła pewnego rana szukać w polu bydła. Tam znalazła kwiat z pięcioma gałązkami i, nie złamawszy żadnej, przyniosła do domu. Położyła go na poduszkę, okryła starannie. Potem siadła doić krowy. Nagle... brzęk! Zadzwoniły dźwiękadła-dzwoneczki, spadły nożyce ze stołu. Drgnęła staruszka, aż rozlało się mleko. Skoczyła do jurty, patrzy: kwiat... leży sobie kwiat. Wróciła i znów siadła do dojenia. I znów dźwiękły dzwoneczki, nożyce spadły ze stołu. Znów wylała mleko. A kwiat... leży sobie kwiat! Za trzecim razem cichutko podkradła się i zajrzała przez szparę we drzwiach. Z lewej strony, gdzie śpią kobiety, gdzie jest ława dla nieswatanych dziewcząt, siedzi cudna dziewica. Nad jasnemi oczami brwi czarne położyły się, niby łapkami do siebie zwrócone sobole, usta ze