Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SYPNIEWSKI

To nie są najeźdcy — to rewolucja.

MORSKA

Rewolucje wybuchają samorzutnie wewnątrz państw i narodów... Wy przychodzicie z zewnątrz, wy jesteście przemocą i gwałtem...

SYPNIEWSKI

Jesteśmy jedynie lontem, który zapali siły wybuchowe, nagromadzone w głębi społeczeństwa przez stare krzywdy i stare zbrodnie... Zobaczy pani!...

MORSKA

Widziałam właśnie przed chwilą na dziedzińcu złodziei pobytowych z sąsiedniego miasteczka, wynoszących kufry razem z waszemi żołnierzami. A tam stoi koniokrad Dziubała z trenzlą w ręku i czeka swej kolei... Dwie baby sąsiadki z gęśmi pod pachą... To są wasi sprzymierzeńcy!

SYPNIEWSKI

Drobiazgi, o których nie warto wspominać w chwilach kataklizmu, gdy płonie szósta część globu ziemskiego.

MORSKA

Czy pan istotnie wierzy, że ten pożar nas oczyści i szczerze życzy sobie, aby objął cały świat?

SYPNIEWSKI (patetycznie)

Jestem komunistą i wierzę, że jedynie komunizm może odnowić spleśniałą ludzkość!