Strona:Wacław Sieroszewski - Bolszewicy.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MORSKA

Nie zawsze zabijają. Ale to pewna, że tam gdzie nie zastają właścicieli, nie zostawiają kamienia na kamieniu!... A ludzie, a służba, którąbym porzuciła, co pomyślą, co powiedzą?!...

MORSKI
(który wczasie przemówienia żony szuka oczami szabli)

Im nic nie grozi... Ty co innego!

(Klemens uprzedza Morskiego, podaje mu szablę, pomaga założyć i zapiąć rzemienie)
MORSKA

Niewiadomo. Zresztą oni są również przerażeni — patrz, jakie mają twarze!... (wskazuje na okno)

MORSKI (niechętnie)

Wrócą do domów, wyśpią się i strach przejdzie!

MORSKA

Przypuśćmy. A czy zaręczysz, że istotnie nam nic nie grozi w tej podróży poprzez tłuszczę uciekających, rozbestwionych, zdemoralizowanych żołdaków, dezerterów, oraz mętów społecznych, wydobytych z samego dna rozpadem życia?...

MORSKI (cierpko)

Jużeś mi to mówiła.

MORSKA

Czyż nie rozumiesz, ukochany, iż powtarzam, aby... siebie umocnić!