Wystraszony krajowiec wydał wspólników: wygnańca Guriewa i porucznika Wolnowa.
Złożono na nich natychmiast sąd, który skazał winowajców na śmierć, lecz za wstawiennictwem Beniowskiego zamienił ją na plagi. Osmaganych odesłano do miasta do lazaretu, a jednocześnie polecono konwojującemu ich kozakowi Riuminowowi zabrać z magazynu miejskiego wszystką mąkę, jaką tam znajdzie, gdyż żywności po obliczeniu okazało się za mało.
Mąka już była z magazynów rozdrapana przez mieszkańców i Riumin musiał ją zbierać po domach. To wywołało zwłokę w terminie wyruszenia statku.
Dopiero 11-go maja odesłał Beniowski zakładników do miasta, za wyjątkiem Izmaiłowa, którego za zdradę i wywołany przez nią przelew krwi skazano na pełnienie służby okrętowego kuchty.
Była godzina jedenasta rano. Zimne mgły, unoszące się nad morzem, pełnem jeszcze kier, już się rozsiały. Blado-lazurowy błękit ledwie marszczącej się wody i pogodnego nieba zlały się w jedną przedziwną całość. Daleko, daleko chmury i lody tworzyły mieniące się srebrem korowody.
Na statku zaintonowano „Ciebie, Boże, chwalimy“, według greckiego obrządku. Poczem wywieszono banderę konfederacji barskiej przy dwudziestu wystrzałach armatnich i podniesiono żagle.
Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/288
Wygląd
Ta strona została przepisana.
— 280 —