Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   172   —

przysiężonych zostało już zaliczonych do załogi „Ś-go Piotra i Pawła“, nie budziło już żadnych obaw co do możności zawładnięcia okrętem.
Jako piorun więc spadła na spiskowych wieść, że Czurin, z którym prowadzono szczęśliwie układy, zrzeka się niespodzianie dowództwa statku. Przyniósł tę wiadomość Kuzniecow, a był tak zmieszany, że nie mógł nowiny ukryć przed bawiącymi właśnie u Beniowskiego związkówcami. Gospodarz wszakże nie dał mu dalej mówić, lecz wziąwszy pod ramię, poprowadził natychmiast do sąsiedniej świetlicy.
— Zastanów się, co robisz?... Masz minę, jakbyś ręce chciał na siebie nałożyć, a tymczasem rzecz cała może się da jeszcze naprawić!
— Nic się nie da naprawić!... Okazuje się, że Czurin ma szpetny proces w Admiralicji, który nagle wznowiono; jeżeli go przegra, to pójdzie do min. Więc wzbrania się jechać do Ochocka i robi starania, żeby go naznaczono gdzie indziej... Tymczasem już nasi ludzie zapisali się na ten okręt i wszystko omówione... więc... tymczasem... wszystko... w łeb bierze! Niema rady i Czurin tu nic nie winien! Okrętu Czurinowi nie zawierzą, skoro będzie pod sądem, a i władza go z portu nie puści... Chybaby ktoś dał za niego kaucję 3,000 rubli i wyrobił abszyt!... Ale o tem marzyć niepodobna... W naszym skarbcu, o ile wiem, niema nawet dwóch tysięcy, a wydatków moc... Nikt zaś inny nie zgodzi się na warunki przyjęcia ludzi i towaru na statek,