Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   132   —

tej sprawy ze względu na... Panowa! Do licha, plącze się wszystko coraz gorzej!... Końca przewidzieć niepodobna!
Rozerwała go trochę i ożywiła wielka radość, jaką wykazała rodzina Niłowowych na jego widok. Siedzieli jeszcze przy obiedzie, kiedy wszedł do jadalnego pokoju. Naczelnik po ojcowsku uścisnął go za głowę; pani Niłowowa wyciągnęła mu dworskim obyczajem rękę do pocałunku, dzieci opadły go z wrzawą wesołą, a Nastazja, rumieniąc się i blednąc ze wzruszenia, robiła mu miejsce koło siebie, zastawiała przybory i podsuwała półmiski.
Beniowski jadł niewiele, mówił mało i posmutniał gwałtownie. Aż zauważyła to pani Niłowowa i zwróciła się doń z dobrotliwym uśmiechem.
— Niedobre widać wieści przywiozłeś ze swej wyprawy, Auguście Samuelowiczu, ale nie martw się znowu bardzo, tak czy owak zrobi się wszystko i źle ci z nami nie będzie.
— Ani chwili w to nie wątpię, widząc niezmienią i niezasłużoną życzliwość państwa dla siebie... Smutek mój nie z materjalnych pochodzi powodów a z rozmaitych trosk, związanych z mojem położeniem.
— Czyż to położenie się nie odmieniło?... Przy twym rozumie i wykształceniu łatwo uzyskasz najwyższe rangi i służbowe odznaczenia. Możesz nawet zostać zczasem naczelnikiem kraju... Nieprawda, mężu?...