Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski I.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   122   —

styni na piaskach koło Awaczyńska... Słyszałem. A Czułosznikow stara się o cieśli i pomoc wojskową na straż od własnych marynarzów!...
— Skąd to wiesz? I ktoś ty taki, że wiesz wszystko?...
— Wiem, od samego naczelnika... Przyszedł papier do policji...
— Ha, cóż robić! Zostanę, to zostanę!... Prześladują mię dla Boga mego... Zniosę wszystko.
Zabierał się do wyjścia.
— W tobolskiem więzieniu spotkałem niejakiego... Piotra, który żegnał się tym samym sposobem, co ty... — zagadał cicho Beniowski, powstając.
Kupiec drgnął i obrócił się ku niemu. Wyniosła postać wygnańca na tle siwego dymu i czerwonego światła łuczywa wyrosła nagle aż pod powałę. Kuzniecow przyglądał mu się długą chwilę.
— Co on mówił?...
— Mówił, że nie przyszedł jeszcze czas, aby podnieść... zasłonę, że nie spełniła się jeszcze miara pokuty.
— A jaki znak?
— Znak starodawnej wiary: Duszo łagodna, Gołębico niebieska, módl się w Imię Ojca Twórcy Sabaotha, i Syna Odkupiciela... i Świętego Ducha Oświeciciela... — Łaska wam i pokój od tego, który jest, który był i który przyjdzie, i od siedmiu duchów, które są przed oblicznością stolicy jego!